6 października 2012
Artykuł
Kraków jest miastem koncentrycznym i każdy prawdziwy Krakowianin uważa, że jego świat zamyka się w obrębie Plant. Dalej to już jakieś półwsie, błonia, podgórza i inne wole. Tam Krakowianin zapuszcza się rzadko i niechętnie, nie mówiąc już o Nowej Hucie. Do dobrego tonu należy nie bardzo wiedzieć, gdzie ona właściwie jest.
Pewien mój angielski znajomy opowiadał mi kiedyś, że ponoć gdzieś w Walii mieszka człowiek, który kolekcjonuje wszystko. Podobno jakiś czas temu jego kolekcja wymknęła się jednak spod kontroli i już właściwie nie bardzo wiadomo, gdzie się ona kończy, a zaczyna zwykły świat. W ogóle nie jest pewne - tu mojego angielskiego znajomego obleciał dreszcz - czy i my nie jesteśmy po prostu elementami jego kolekcji.
Nic się tak nie starzeje, jak język książek dla dzieci i młodzieży. Najgorsze są pod tym względem slangowe modne słówka, których trwałość przypomina żywot jętki jednodniówki. Ale i tak zwane zwyczajne słowa, nazywające elementy zwyczajnego świata otaczającego dziecko, dezaktualizują się tak szybko, jak szybko zmienia się świat.
Sztuka nie jest tylko o czymś, sama w sobie jest czymś - pisze Susan Sontag w jednym z esejów ze zbioru "Przeciw interpretacji", wydanego przez wydawnictwo Karakter.
Posiadanie dzieci ma wiele plusów. Dzieci są - między innymi - znakomitym pretekstem do tego, żeby samemu kupować sobie książki dla dzieci. Żeby sobie przypomnieć, jak to było, kiedy samemu było się dzieckiem.