Biało
Bez zawodowych fotografów pracujących dla gazet staniemy się ślepi na to, czego nie mogą oddać żadne słowa.
Bez zawodowych fotografów pracujących dla gazet staniemy się ślepi na to, czego nie mogą oddać żadne słowa.
Nie mogę przestać o tym myśleć. Innymi słowy, zdanie tygodnia tym razem dopadło mnie samo, nie musiałam go szukać. Dopadło i ścisnęło mi oburącz szyję, dokładnie tak jak ten czterdziestosiedmioletni nauczyciel polskiego ze Śląska, który, ponieważ mieszkał tylko z matką, też nauczycielką polskiego, ale niemalże stuletnią, któregoś dnia postanowił ją zabić i potem tłumaczył się śledczym, że ten chwyt oburącz wokół szyi matki to był wariant życiodajnego, jak wszyscy wiemy, Heimmliecha, bo ona, stuletnia matka-nauczycielka i jego jedyna towarzyszka życia, się krztusiła, a on chciał pomóc. Toż i pomógł. To był Heimmliech dający życie wieczne.
"Weźmy »Zbrodnię i karę« i przeróbmy ją na rock and rollową piosenkę" – nawoływał w latach 60. Lou Reed, lider zespołu Velvet Underground, poeta wykorzystujący siłę i bezpośredniość przekazu muzyki rockowej. Jego literackimi wzorami byli, poza Dostojewskim, tacy pisarze jak Raymond Chandler, William S. Burroughs i Edgar Allan Poe. Bohaterami swoich opowieści-piosenek, uczynił nowojorskich wyrzutków, ćpunów, transwestytów i dewiantów, nawiązując do tradycji literackich swoich idoli.
O związkach między literaturą i kinem można by pewnie napisać wiele grubych tomów. I niekoniecznie trzeba by się skupiać na próbach odpowiedzi na, popularne w moich czasach licealnych pytanie, co było lepsze: książka czy film (pamiętam zresztą, że wtedy często uważaliśmy, że jednak książka i ciekaw jestem czy dla dzisiejszych licealistów to w ogóle jest temat do rozmowy).
Najnowszy tom sagi o Wiedźminie spadł na fanów niczym grom z jasnego nieba. Piętnaście lat po wydaniu "Pani Jeziora" i niezliczonych zapewnieniach, że do cyklu wiedźmińskiego już nie powróci, Andrzej Sapkowski zaprezentował nam kolejną porcję przygód Geralta z Rivii. Polska scena fantasy dawno nie odnotowała takiego poruszenia, zwłaszcza, że dla wielu jej obserwatorów „Wiedźmin” był cyklem ikonicznym, przeżyciem wręcz pokoleniowym.