Ekonomiczna historia literatury to zarówno dramat wyzysku, jak i pieśń sukcesu. Obok biednych poetów istnieli pisarze, którzy na pracy twórczej dorobili się majątku. Zanik mecenatu sprawił, że literatura stała się biznesem, a pisarze z różnym powodzeniem odnajdywali się na trudnym rynku, lawirując między czytelniczym gustem, artyzmem i bezlitosnymi wydawcami.
Pamiętam czasy, kiedy pytanie „kto dostanie NIKE?” obchodziło nie tylko samych nominowanych. Nie było to wcale tak dawno, raptem 5-6 lat temu. Pamiętam skandal, kiedy ktoś, kto nie dostał nagrody (Zygmunt Kubiak), wyszedł trzaskając drzwiami. Uszczypliwe komentarze w mediach a propos Czesława Miłosza, że wyróżniono go za jedną z najsłabszych książek w dorobku. I ataki na laureatów w mediach niechętnych przyznającej wyróżnienie „Gazecie Wyborczej”, np. na Dorotę Masłowską czy Wojciecha Kuczoka.
Książki Dana Browna sprzedały się jak dotąd w liczbie około 200 milionów egzemplarzy, zapewniając amerykańskiemu autorowi wysoką lokatę na liście najbogatszych współczesnych pisarzy. Proporcjonalnie do jego majątku rosną też kontrowersje związane z tym, czy jego powieści można jeszcze w ogóle nazywać literaturą.
Jeśli poezja może być synonimem mądrości, to poezja Julii Hartwig jest nią bez cienia wątpliwości - pisze Janusz Drzewucki
Pewnego lutowego dnia 1989 roku na posterunek policji zadzwoniła kobieta, która przedstawiła się jako sprzątaczka.