W krakowskiej anglojęzycznej księgarni Massolit (jedno z najmilszych mi miejsc na Ziemi) kupiłem książkę Howarda Rheingolda "They Have a Word for It", będącą w zamyśle słownikiem słów nieprzetłumaczalnych. Dzieło jest amatorskie, miejscami zwyczajnie dyletanckie, opiera się na źródłach nienaukowych (typu: kolega szwagra ma znajomą, której kuzyn jest Litwinem i podesłał...
Literatura czeska zwykle kojarzy nam się z Hrabalem, Haškiem lub Čapkiem, ewentualnie Kunderą czy Havlem. Za sprawą świetnych esejów Mariusza Szczygła i innych propagatorów kultury czeskiej lista ta się wydłuża, a wiedza o owych autorach - znacznie pogłębia. Jednak wciąż stosunkowo niewiele wiemy o czeskiej literaturze dla dzieci.
Niezależnie od tego, czy jesteście w zespole parlamentarnym do spraw przeciwdziałania ideologii gender, czy byliście w dzieciństwie przebierani w sukienki, czy może uważacie, że nie urodziłyście się kobietą, w dzisiejszych czasach wypadał mieć trochę gender-ogłady, żeby wiedzieć co za czort ten dżender i czemu właściwie jest się za nim lub przeciwko niemu.
Wszyscy narzekają na szkolne lektury. „Mat-fiz” skarży się, że trzeba coś czytać, „human” kręci nosem, że istnieją dużo lepsze książki niż te omawiane na lekcjach, a mędrcy ze starą maturę pysznią się dawną świetnością lekcji polskiego. Spójrzmy na kilka żelaznych pozycji szkolnego kanonu.
Z okazji Dnia Dziecka przedstawiamy subiektywny wybór dziesięciu książek dla dzieci, do których można wielokrotnie wracać, które nadają się dla dzieci w różnym wieku, które funkcjonują równocześnie na wielu poziomach, przez co niejako „dojrzewają” razem z dzieckiem. Nie ma tu żelaznej klasyki, nie ma absolutnych nowości. Są książki (i serie książek), które nie tylko urzekają na pierwszy rzut oka, ale które również sprawdzają się w wielokrotnej lekturze.