Wbrew powszechnej opinii, nie jesteś tym, co jesz, ale tym, co czytasz. Warto więc zastanowić się trzy razy, zanim podsuniemy dziecku pierwszą lekturę. To może być moment, który przesądzi o jego przyszłości. Kilka nierozważnych zdań i z naszego maleństwa wyrośnie żądny krwi wielbiciel Edgara Allana Poe. Nawet najcnotliwszą z córek mogą sprowadzić na manowce „Baśnie 1001 nocy”. Z książkami nie ma żartów. Najlepiej wiedzą o tym rodzice pisarzy.
„Wszystkie powieści to powieści szpiegowskie” – powiedział niedawno Ian McEwan – „bo wszyscy pisarze to szpiedzy”. W swojej najnowszej książce autor „Pokuty” wkracza na terytorium znane z książek Johna Le Carré i... filmów o Jamesie Bondzie. „Sweet Tooth” nie jest jednak tylko historią o szpiegach brytyjskiego wywiadu. To, przede wszystkim, powieść o literaturze, o czytaniu, pisaniu, może też o samym McEwanie.
Od czasu przemiany rockowej Agnieszki Chylińskiej w cukierkową Agę z TVN, w polskiej kulturze nie zdarzyła się widowiskowa zmiana wizerunku. Aż do momentu, kiedy Michał Witkowski stał się autoparodystyczną szafiarką.
Zawieszenie pomiędzy jedną książką a drugą jest dla twórcy poważnym kryzysem. Joanna Bator odreagowała go fizycznie. Stan twórczej beznadziei połączony z bezsennością przyniósł jednak nowe literackie pomysły - dwa zasłyszane zdania. Pierwsze: „Fizycy stworzyli niszę w czasie”. Drugie: „Znikła bez śladu”. Tutaj zaczyna się „Wyspa Łza”.
Zrozumiałam, że ZMP w interpretacji naszego gimnazjum, to jak Adolf Dymsza w roli Lady Makbet – Halina Snopkiewicz, „Słoneczniki”
Nieporadne stylistycznie, pełne (nierzadko wstydliwych) błędów, nieocenzurowane. „Dzienniki” Agnieszki Osieckiej są jednym z najważniejszych tegorocznych wydarzeń na rynku książki. Czy będą one także wydarzeniem literackim? Tak, ale jeszcze nie teraz.