9 października 2013

Na śmierć królowej

Ponieważ o zmarłych pisze się u nas albo dobrze albo wcale, zacznę od stwierdzenia, że Joanna Chmielewska nie była wybitną pisarką. Przynajmniej w myśl obowiązujących w Polsce kryteriów. Nie podejmowała ważkich tematów, nie wyróżniała się jakąś szczególną maestrią języka, a do tego, powiedzmy sobie szczerze, była w swoim pisaniu raczej niepoważna. Dlatego była ignorowana przez krytyków i informacyjny mainstream.

23 marca 2013

Postmodernistyczna wielość światów

Są takie słowa, które - wszedłszy w szerszy obieg - zmieniają znaczenie. Pomijając słowo „bynajmniej” mylone ze słowem „przynajmniej”, moim ulubionym jest słowo „spolegliwy”, które uparcie i nieskrycie używane jest jako synonim „uległego”, tymczasem oznacza kogoś, na kim można polegać.

8 marca 2013

Pochwała żony (dobrej i niedobrej)

„Człowiekowi, który oddaje się całkowicie twórczości literackiej, niepotrzebne są uczucia, kobiety, dzieci, on nie ma serca, tylko mózg” - zauważył Edmund de Goncourt. Historia poucza nas jednak, że instytucja małżeństwa przysłużyła się literaturze solidnie, a życiowe partnerki pisarzy nie jeden raz odrywały role cichych, choć nie zawsze pozytywnych, bohaterek literatury.

25 października 2013

Szachy w rytmie tanga

I do szachów, i do tanga trzeba dwojga. Rozrywki te jednak rzadko spotykają się w sztuce. Albo jest się strategiem albo artystą – wydawałoby się, że trzeciej drogi nie ma. Jedno wymaga cierpliwości, drugie nieokiełznania. A jednak zdarza się, że oba elementy świetnie ze sobą współgrają. Szachy z tańcem pogodził przecież Bergman w „Siódmej pieczęci”. Tam zjednoczyła je Śmierć. Podobnego mariażu w swojej najnowszej powieści dopuścił się Arturo Pérez-Reverte. Tym razem jednak spoiwem logiki i namiętności jest miłość.

najpopularniejsze