W cudownym kraju, gdzie nie wydarzyło się nic
Podawano, że zginęło blisko 85 tysięcy ludzi. Równie dobrze ofiar mogło jednak być dwa razy tyle. Może nawet pół miliona. Tylko że to nie liczby są tu najważniejsze. W maju 2008 roku deltę rzeki Irawadi nawiedził cyklon Nargis. Rządząca w Birmie junta zamknęła granice i odcięła obywateli od pomocy międzynarodowej. Generałowie udawali, że sytuacja jest opanowana i bagatelizowali rozmiary katastrofy. Inaczej niż w przypadku huraganów Katrina i Sandy, media poświęciły tej tragedii niewiele miejsca. Zadziałała cenzura. Zablokowano obieg informacji. Wizerunek Birmy – kraju szczęśliwych ludzi – nie mógł ucierpieć.