22 listopada 2012

Mann w wielkiej formie

Bardzo niebezpieczna lektura, przed którą powinno ostrzegać Ministerstwo Zdrowia! Panie Mann – jest Pan bezwstydnie genialnym humorystą.

 

Książeczka autorstwa Wojciecha Manna „Kroniki wariata z kraju i ze świata” jest krótka. Zdawać by się mogło, że to lekka lektura, idealna np. do podróży. Nic bardziej błędnego! Czytanie tej książki w komunikacji miejskiej grozi obezwładnieniem przez współpasażerów, obawiających się, że mają do czynienia z obłąkanym. Bo jak inaczej tłumaczyć sobie dzikie, choć regularne wybuchy śmiechu? Parskanie w książkę, radosne pokwikiwanie, a potem rzężenie, kiedy nie ma się już siły na śmiech?

 

Książka wywołuje silne bóle brzucha, a kobietom grozi rozmazaniem makijażu. Do tego jest to bardzo podstępna lektura, ponieważ jej niewielka objętość jest tylko pozorna! Po każdym akapicie bowiem należy najpierw przeczekać atak śmiechu, a potem odczuwa się potrzebę dzielenia się lekturą, w związku z czym przeczytanie najkrótszego nawet fragmentu trwa trzykrotnie dłużej niż zwykle! Dramat dla każdego normalnego czytelnika.

 

Wojciech Mann wspiął się na wyżyny absurdu, które do tej pory niepodzielnie zajmował Woody Allen. Doradztwo intymne Gandalfa, fragmenty dzienników na temat państwa Koźlików, rozterki żelaznego karła Wasyla, porady magistra Czupurnego oraz przygody szpitalne doktora Wyciora i pana Henia (o zabawach dla najmłodszych już nie wspominając) – to wszystko sprawia, że co i rusz powtarza się: Panie Mann, uwielbiam Pana.

 

Książka okraszona jest dodatkowo korespondencją Manna z Jerzym Illgiem (redaktorem naczelnym Znaku), świetnymi i dowcipnymi rysunkami oraz fotografiami. Gorąco polecam!

Książki, o których pisał autor