Recenzja
Świetny powrót Grzegorzewskiej
„Betonowy Pałac” Gai Grzegorzewskiej, to niezwykle mroczna proza, która wbija w fotel rozmachem fabuły i jej szczegółowym dopracowaniem.
Do Krakowa, po dwóch latach spędzonych na wyspie na Pacyfiku, powraca Profesor, bandzior i kryminalista, którego z Julią Dobrowolską – najseksowniejszą panią detektyw w Polsce – łączy wielka i przykra dla obojga tajemnica. W mieście sporo się przez ten czas zmieniło. Adminem Osiedla został nieznany nikomu wcześniej Opiekun, Król gnije w więzieniu, Mała Caryca i Angie opuściły Osiedle, a Julia planuje ślub z Aronem Goldenthalem. Profesor stara się trzymać z dala od kłopotów i dawnych znajomków, jego powrót nie pozostał jednak niezauważony. Otrzymuje zadanie rozwiązania zagadki, która w przedziwny sposób wiąże się z jego i Julii przeszłością.
To właśnie pani detektyw i Profesor są najważniejszymi postaciami powieści. Dzięki szeroko zakrojonej intrydze dowiadujemy się sporo o samej bohaterce, np. o pochodzeniu przecinającej jej policzek blizny. Niestety fani Aarona Goldenthala, ostrzący sobie apetyt na pikantne sceny miłosne i dramaty sercowe (tak częste w poprzednich powieściach pisarki), będą musieli raczej obejść się smakiem, kontrowersyjny inspektor krakowskiej policji pojawia się bowiem w powieści tylko epizodycznie. Oczywiście nie obyło się bez kilku lokalnych smaczków, czyli obowiązkowych dla krakowskich kryminałów barek na Wiśle, knajp na Kazimierzu, a przede wszystkim przyprawiających o ciarki na grzebiecie, osaczających, betonowych osiedli.
Niezaprzeczalnym atutem „Betonowego Pałacu” (jak zresztą i poprzednich książek Gai Grzegorzewskiej) jest jego niezwykła filmowość. Autorka myśli obrazami, każdy kadr jest doskonale skomponowany; widać tu drobiazgową dbałość o detal. Finezyjne przejścia między scenami nie tylko trzymają w napięciu, ale także dostarczają czytelniczej przyjemności, pogłębionej przez język świetnie oddający klimat powieści.
„Betonowy Pałac” powala. Jest mrocznie, jest duszno i bardzo intensywnie. A przede wszystkim kontrowersyjnie. Grzegorzewska wręcz z lubością babrze się w patologii i przemocy. Powieść brutalnie wytrąca czytelników z błogiego spokoju i bezpieczeństwa ich codziennego życia.