Recenzja
Indianin w Pradze
W “Dzikich” powraca stary jak Nowy Świat motyw dzikusa w cywilizowanej Europie, realizowany w formie komiksu dla dzieci i młodzieży.
Album uznanej czeskiej twórczyni, specjalizującej się głównie w komiksach skierowanych do młodszego odbiorcy, oparty jest na autentycznych wydarzeniach. Opowiada o działającym na początku XX wieku botaniku i podróżniku nazwiskiem Alberto Vojtech Fric oraz jego indiańskim przyjacielu Czerwiuszu z plemienia Czamakoko, którego ten pierwszy zabrał przez ocean do stolicy Czech. Zderzenie dwóch cywilizacji obfituje oczywiście w wiele mniej lub bardziej zabawnych nieporozumień. Stopniowo Czerwiusz, który na początku jest – rzecz jasna – zupełnie zagubiony, coraz bardziej asymiluje się z zachodnioeuropejską kulturą. Uczy się zdobyczy cywilizacyjnych, przyjmuje do wiadomości konwenanse, a nawet zaprzyjaźnia się z kilkoma białymi ludźmi. Czy jednak na pewno ta nauka wychodzi mu na zdrowie?
Historia poucza, że nie. Lomova niekoniecznie nawet snuje łatwe morały na temat mitu lepszego, pierwotnego świata i gorszej, brudnej cywilizacji. Po prostu opowiada młodemu czytelnikowi dość obiektywnie, bez zbędnego komplikowania o Indianinie, który zobaczył coś, czego nie mógł opowiedzieć współplemieńcom, i co niestety przyczyniło się do jego przez nich odrzucenia. Bo jak miał przekonująco wyjaśnić południowoamerykański autochton swoim braciom sens i sam fakt istnienia takich wynalazków, jak pociąg, pieniądze czy choćby schody?
“Dzicy” są taką właśnie ilustracją oczywistości antropologicznych, wykonaną bez fajerwerków, lecz bardzo sprawnie, jak przystało na doświadczoną autorkę. Być może dziecko stykające się z podobnym tematem po raz pierwszy wyciągnie z lektury albumu kilka wniosków i spędzi miło parę chwil. Mam nadzieję. Mnie wydaje się ten album podręcznikowym średniakiem – ani absolutnie niczym się nie wyróżnia, ani nie zasługuje na specjalną krytykę.