Recenzja
Dobry, zły i brzydki
Dariusz Rosiak wziął na warsztat temat trudny. Choć właściwie “trudny” to niedopowiedzenie – kwestia współpracy ze służbami bezpieczeństwa w PRL-u, zwłaszcza w odniesieniu do środowiska kościelnego, to bomba, która w niewprawnych rękach może łatwo eksplodować. “Wielka odmowa” to próba zmierzenia się z tematem z pozycji neutralnej, ale czy to właściwie możliwe?
Rosiak na pewno się stara. Przybliża czytelnikowi sylwetki trzech postaci, odpowiadające jednocześnie trzem archetypom postaw w tamtym czasie: pracownika SB Edwarda Kotowskiego, nieprzejednanego członka opozycji Janusza Krupskiego i współpracującego (?) z SB rektora KUL-u Mieczysława Krąpca. Wszystko wydaje się proste? Tak, podobnie jak oczywiste jest to, że proste wcale nie jest. Zachowując bezstronność recenzenta powiem, że Rosiak, mimo iż da się odgadnąć, po której stronie jest jego sympatia, nie zagalopowuje się w ocenach i stara trzymać faktów.
No właśnie, fakty. Trudno ustalić, co właściwie oznacza to słowo w kontekście opisywanych w “Wielkiej odmowie” wydarzeń. Pamięć bywa zawodna, dokumentom nie zawsze można wierzyć, świadkowie mają swój punkt widzenia i sposób interpretacji. Krąpiec i Krupski nic już nie powiedzą na swoje usprawiedliwienie czy obronę – pierwszy zmarł w zakonie dominikanów w 2008 roku, drugi zginął w katastrofie smoleńskiej w 2010. Rosiak w trakcie pisania książki kontaktował się z Edwardem Kotowskim: któż jednak zaręczy, że informacje, które od niego otrzymał, pokrywają się z rzeczywistością? Całe szczęście, że autor nie decyduje się na żadne uniwersalne podsumowania i oceny – na to wciąż jeszcze za wcześnie.
Trzeba odwagi, żeby napisać taką książkę. I tej Rosiakowi nie brakuje. Nieco nużący może być język, chwilami bardzo formalny i naszpikowany odniesieniami, z którymi niekoniecznie zaznajomione jest młodsze pokolenie (nawet mimo szczerych chęci). To jednak rzetelny dokument na temat sposobów funkcjonowania środowisk związanych z Kościołem (a także samego Kościoła) w okolicach stanu wojennego. Takie książki wciąż są potrzebne.