Recenzja
Korona dla (Riding) Jackson
W minionym roku Biuro Literackie znów zapełniło kilka istotnych luk na polu polskich tłumaczeń literatury anglojęzycznej. Zdaje się, że Laura (Riding) Jackson była spośród owych nadrabianych pisarzy twórczynią najmniej znaną. Niestety, nie jestem pewien, czy to się zmieniło.
Część podtytułu wyboru dokonanego przez tłumaczkę Julię Fiedorczuk brzmi: opowiadania. To nie takie proste. Laura (Riding) Jackson jest modernistką na całego – o prozach zawartych w zbiorze “Korona dla Hansa Andersena” można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że głównym ich zadaniem jest opowiadanie historii. Robią to, owszem, czasami niemal tradycyjnie, jak w “Socjalistycznych przyjemnościach”, czasami szkatułkowo i pokątnie, jak w “Anonimowej książce”, ale czasami właściwie w ogóle nie (“Korona dla Hansa Andersena”). Proza amerykańskiej autorki jest gęsto eseizowana, świadoma siebie jako konstruktu i próbująca nieustannie jeśli nie wyjść poza siebie, to rozepchać się w formie jak w kolejce prowadzącej do spotkania z czymś odmiennym od aktu pisania.
Z czym (Riding) Jackson chciałaby się spotkać? Naukowo przybliżając: z ciemnym nurtem, z lacanowskim realnym. Z czymś, czego autorka nie nazywa rzeczywistością, gdyż zdaje się, że według niej rzeczywistość jest właśnie konstruktem zasłaniającym nie-rzeczywistość czyli to, co prawdziwe. Jak próbuje dążyć do spotkania? Po pierwsze: dekonstruując fantazje, a po drugie i ważniejsze: tworząc opowieści i spisując myśli, czyli wykonując czynność, której prawdą nie jest treść tego, co wymyślane, ale performatywność czynności, sama powierzchnia ruchu myśli, nie zaś ich treść. Od niej dystansuje się autorka wspomnianą i ciągłą dekonstrukcją opowieści swoich i cudzych.
Istotne w twórczości amerykanki są jeszcze dwie sprawy: język oraz kobiecość. Język jako czysta ambiwalencja – jednocześnie zakłamująca oraz najbardziej odpowiednia dla prób wyjścia poza rzeczywistość sfera życia. Kobiecość – nieco upraszczając – jako pierwiastek przeciwny męskiemu. Wraz ze swoimi atrybutami może poprowadzić nas ona do wyjścia poza to, co ambicjonalne, cywilizacyjne, rzeczywiste. Kobiecość esencjonalna, niekoniecznie potwierdzona w płciowości.
Proza Laury (Riding) Jackson nigdy nie tworzy żadnego konstruktu, do którego potwierdzenia dąży. Dlatego jest radykalna. Nigdy nie daje poczucia wypełnienia założenia, gdyż założeniem jest performatywność, dzianie się opowiadania czy myśli. Nigdy nie daje czytelnikowi poczucia sytości. Istnieją oczywiście inni twórcy, o których dziełach można pisać podobnie, a jednak amerykańska autorka jest zdumiewająco konsekwentna i przypomina przede wszystkim siebie. Naprawdę warto się z jej pisarstwem skonfrontować.