Każde dziecko zna Brzechwę. To oczywista oczywistość, tak jak fakt, że każdy zna wiersze „Na straganie” czy „Tańcowała igła z nitką”. Ale później dzieci dorastają i postać poety odchodzi w przeszłość, pojawiając się od czasu do czasu jako wspomnienie z dzieciństwa. Lektura biografii Brzechwy pióra Mariusza Urbanka pokazuje, że także duże dzieci mogą w Brzechwie znaleźć coś dla siebie.
Chiny to taki Orient XXI wieku – niezbadana kraina, w której dzieją się dziwy, a baśnie stają się prawdziwe. Tak w każdym razie zdaje się postrzegać Państwo Środka spora część świata, zupełnie jakby w latach 70. ubiegłego roku wyłoniło się ono nagle z niebytu razem ze swoją tanią siłą roboczą, a także podróbkami Adidasa i Nike.
Andrzej Muszyński ma dwadzieścia dziewięć lat – cztery więcej niż ja. Nie wydaje się to sporą różnicą. A jednak w czasie, w którym mnie udało się jeden jedyny raz opuścić Europę, Muszyński jak burza przeleciał przez trzy czwarte świata, zapuszczając się w takie rejony, jak pustynia Atacama czy dziewicza gabońska puszcza. Coś tu jest diablo nie tak. No, może poza tym, że dzięki temu powstało znakomite „Południe”.
Czy da się utrzymać integralność rodziny w mieście, na które z przerażającą regularnością spadają libańskie katiusze? Czy da się to zrobić, będąc „obcym”, imigrantem, niezbyt przyjaźnie witanym w Izraelu? Na te pytania Simona Dadan musi sobie odpowiedzieć szybciej, niżby się spodziewała, kiedy jej mąż – król falafela – umiera, użądlony przez pszczołę prosto w serce.
Polski reportaż w okresie PRL-u kwitł, gdyż mówił językiem ezopowym. Konieczność lawirowania między tym, co można a czego nie powinno się mówić, precyzyjne zasłanianie detalami prawdy najlepiej uczą warsztatu i reporterskiego wyczucia. Wyrobieni czytelnicy nie mieli problemów z odczytywaniem drugiego dna świetnych reportaży Małgorzaty Szejnert. Warto do tych tekstów powrócić po latach.