Trudno przewidzieć efekty współpracy dwóch pisarzy. „Długa ziemia” mogła stać się wielkim sukcesem albo kompletną porażką. Pratchettowi i Baxterowi, szczęśliwie dla czytelników, udało się stworzyć rzecz na wysokim poziomie.
Historię albo się od razu polubi, albo zniechęca się do niej do końca świata. Nowa książka Ludwika Stommy, „Nasza różna Europa”, mogłaby w tej walce o rząd dusz pełnić rolę broni masowego rażenia, sam autor natomiast – nekromanty. Udało mu się bowiem na powrót powołać do życia zamierzchłe czasy i dawno zmarłych ludzi.
Wydaje się, że o Rosji można pisać w nieskończoność i zawsze będą to dosyć ponure opowieści. Nieważne, jaki rejon weźmiemy pod lupę, wszędzie znajdziemy to samo – smutek, strach, beznadzieję i komunizm, który jakoś nie chce się skończyć. Książka Igora Miecika nie odbiega od obrazu Rosji, który dobrze znamy.
Hasło „wyszedł nowy Mikołajek” elektryzuje nie tylko dzieciaki, lecz także całkiem spore grono dorosłych fanów, którzy wciąż mają sentyment do przygód tego wesołego urwisa i całej szkolnej gromady jego kolegów. Jednak każda ilość dotąd niewydanych czy też znalezionych na strychu opowiadań kiedyś się kończy i wydawca powinien podjąć właściwą decyzję. „Najnowsze przygody Mikołajka” są decyzją nietrafioną.
Biorąc do rąk wydawane obecnie książki dla dzieci, mam nieodmiennie wrażenie, że coś mnie, urodzoną pod koniec lat osiemdziesiątych, ominęło. „Za moich czasów”, drogie dziatki, radością napawał fakt, że obrazki w książce były kolorowe, o estetyce nikt nie śmiał deliberować. Osobiście ukryłam na najwyższej półce w domu „Baśnie rosyjskie” z ilustracjami, które śniły mi się po nocach.