3 stycznia 2013

Misiostwo świata

Biorąc do rąk wydawane obecnie książki dla dzieci, mam nieodmiennie wrażenie, że coś mnie, urodzoną pod koniec lat osiemdziesiątych, ominęło. „Za moich czasów”, drogie dziatki, radością napawał fakt, że obrazki w książce były kolorowe, o estetyce nikt nie śmiał deliberować. Osobiście ukryłam na najwyższej półce w domu „Baśnie rosyjskie” z ilustracjami, które śniły mi się po nocach.

 

Tymczasem dzisiaj dzieci od małego mogą obcować z pięknie wydanymi książkami, kształtującymi nie tylko gust literacki, ale także zmysł estetyczny. Przejdźmy jednak do naszych baranów, to jest, oczywiście niedźwiedzi. Misie, miśki i niedźwiadki to stały element bajkowego uniwersum, by wspomnieć tylko Kubusia Puchatka, Misia Uszatka, Paddingtona, czy Gumisie i Troskliwe Misie z tych nowszych. Czemu zresztą ograniczać się tylko do tych zmyślonych przykładów? Historia niedźwiedzia Wojtka, co to się pod Monte Cassino kulom nie kłaniał, ciągle jeszcze jest żywa, nie tylko w Polsce, a mały niedźwiadek polarny Knut z berlińskiego ZOO był maskotką obrońców zagrożonych gatunków i, przy okazji, połowy Internetu.

 

Miś Kazimierz natomiast pojawia się niespodziewanie w życiu Ani. Kaziu jest malutki, beżowy, ma niebieską piżamkę i silne poczucie własnego misiostwa, czyli swej wyjątkowości. Mimo niepozornych rozmiarów wprowadza sporo zamieszania w życie Anuli (jak nazywa swoją opiekunkę). Razem przeżywają zwykłe-niezwykłe przygody z gatunku tych, które magiczne stają się ze względu na to, kto nam podczas nich towarzyszy. Nieobce im są jednak również problemy dnia codziennego: choroba, kłótnia, niebezpieczeństwa czające się na misie w każdym domu. Kazimierz ma też pewne skłonności do pakowania się w kłopoty, ale efekty zazwyczaj nie są tak opłakane – i komiczne – jak na przykład u Paddingtona.

 

To bez wątpienia nowoczesna bajka dla dzieci. Paulina Wilk ukazała w niej między innymi kwestie samotnego macierzyństwa (bo czym w istocie jest relacja Ani i Kazimierza?), kłopoty związane z pojawianiem się nowego partnera, problemy emocjonalne, sposoby na rozładowanie niemiłej atmosfery w domu, nauka zarządzania kryzysowego, a nawet zagadnienia tak poważne, jak omyłkowe wypicie ziół uspokajających i zaśnięcie w wannie. Najciekawsze jest to, że nie pojawia się tutaj żadne dziecko. Może to tak naprawdę swego rodzaju bajka dla dorosłych, którzy chętnie czasem uciekliby z biura, żeby pójść z misiem Kazimierzem sadzić tulipany w ogrodzie?

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także