Nie lubię Masłowskiej, Dehnela, toleruję Chutnik. Mało poważam również kilku trzecioligowych pisarzy, ale ze względu na łączące nas więzy towarzysko-romansowe, wyzłośliwiam się na temat literackiego Olimpu moich rówieśników, którzy nie mają pojęcia o istnieniu kogoś takiego jak ja. Dorotę Masłowską ceniłem, ceniłem do momentu przeczytania ostatniej książki.
Kino Nowej Przygody miało być odpowiedzią na zapotrzebowania rozrywkowe amerykańskiego społeczeństwa lat 80., a także miało nieść duchowe ukojenie pokoleniu wychowanemu w trakcie wojny w Wietnamie i wyścigu zbrojeń z ZSSR.
Tony Judt zmarł dwa lata temu. Był myślicielem, który swoje poglądy lokował gdzieś w okolicach socjaldemokracji, ale o dziwo razy za to zbierał nie tylko z prawej strony katedry czy mównicy.
Protesty przeciwko zamknięciu biblioteki w Friern Barnet, eleganckim przedmieściu Londynu, trwały 18 miesięcy i nie przyniosły skutku. Przynajmniej dopóki sprawy nie wzięli w swoje ręce squatterzy.
Przyznaję. Jestem źle urodzony. Urodziłem się bowiem w PRLu, w epoce wczesnego Gierka - w warunkach, by tak rzec, nieszczególnie korzystnych dla rozwoju młodego człowieka. Smaki były mdłe, zapachy - nieszczególnie przyjemne, kolory - głównie odcienie szarości. I przygnębiająca świadomość, że prawdziwe życie jest nie „tu”, tylko „tam”, za żelazną kurtyną.