22 września 2019

Pokuta – recenzja książki

„Pokuta” to już trzeci kryminał Anny Kańtoch. Tak, jak w przypadku poprzednich tytułów („Łaska” i „Wiara”) autorka osadziła akcję swojej powieści w czasach PRL-u. Ponownie na miejsce zdarzeń wybrała małe, hermetyczne miasteczko, i ponownie zaserwowała czytelnikom kawał trzymającego w napięciu i przede wszystkim świetnie napisanego kryminału.

13 lipca 2019

Fajbus. 997 przypadki z życia – recenzja książki

W dobie popularności kryminałów, książek poświęconych brutalnym zbrodniom, reportaży o profilerach, aż dziw bierze, że ta książka ukazała się dopiero niedawno. Chodzi o wywiad rzekę z twórcą i wieloletnim prowadzącym programu kryminalnego „997”, dzięki któremu udało rozwiązać się dziesiątki spraw, głównie związanych z zaginięciami i morderstwami. W szczytowych momentach program osiągał kilkumilionową widownię. Michał Fajbusiewicz, bo o nim mowa, niewątpliwie pomógł w budowaniu zaufania do policji i organów ścigania przestępczości. Wreszcie przyczynił się do zwiększenia społecznej świadomości dotyczącej bezpieczeństwa i zachowania w razie zagrożenia życia.

30 kwietnia 2019

Nadgryzione jabłko – recenzja książki o Stevie Jobsie

Czemu ludzie wciąż chcą czytać o Stevie Jobsie? Czemu próbują się do niego upodabniać? Czy można go nazwać wielkim człowiekiem, przymykając oko na to, jak traktował najbliższych? Wreszcie jak to się stało, że Jobs osiągnął taki sukces? Odpowiedzi można szukać w książce „Nadgryzione jabłko”, autorstwa Chrisann Brennan, wieloletniej partnerki i matki dziecka Steve’a Jobsa, która swoją premierę miała 24 kwietnia.

12 kwietnia 2019

Syrena i pani Hancock

Uwielbiacie obszerne powieści w dickensowskim stylu? Zaczytujecie się w książkach Jane Austen? Nie możecie oderwać się od prozy Sarah Waters? Jeśli na chociaż jedno z powyższych pytań odpowiedzieliście twierdząco, koniecznie sięgnijcie po literacki debiut Imogen Hermes Gowar – „Syrena i pani Hancock”. Nie zawiedziecie się.

22 lutego 2019

Osiem białych nocy – recenzja

Do tej pory proza André Acimana kojarzyła mi się wyłącznie z czymś wyjątkowym. „Tamte dni, tamte noce”, czyli powieściowy debiut pisarza, okazały się być dla mnie historią na tyle ważną, że umieściłam ją na półce „Najważniejsze Książki Życia”; historią, która całkowicie mną zawładnęła, do tego stopnia, że nie lubię, nie umiem o niej rozmawiać (a co dopiero pisać). Ta powieść bolała, uderzała w najczulsze punkty. Jednocześnie bałam się i pragnęłam tego, by „Osiem białych nocy”, kolejna powieść Acimana, wywoływała we mnie te same skrajne stany emocjonalne, by działała na tej samej zasadzie. Literatura musi trochę czytelnika zniszczyć. To właśnie czynią „Tamte dni, tamte noce”, tego, ku mojemu głębokiemu rozczarowaniu, nie czyni „Osiem białych nocy”. Jakby całą pasję i namiętność Aciman wykorzystał na swoją pierwszą powieść, dla reszty nic nie pozostawiając.