Książki się czyta, muzyki się słucha, a obrazy się ogląda. Każda sztuka operuje innym kodem, każdą odbieramy innymi zmysłami. W tym kontekście książka pod tytułem „Jak czytać malarstwo” wydaje się podszyta jakimś logicznym błędem, pomieszaniem zmysłów (zdrowych, rzecz jasna) i jawnym hochsztaplerstwem.
Najpierw były „Przekleństwa niewinności”, których ekranizacją udanie zadebiutowała Sofia Coppola. Po obsypanej licznymi nagrodami „Middlesex”, drugiej swojej powieści, Jeffrey Eugenides zrobił sobie dziewięcioletnią przerwę, nim ogłosił najnowszą, wymierzoną w intelektualne mody, książkę. Ale już jej pierwsze zdanie w pełni wynagradza długi okres oczekiwania.
W „Efektach ubocznych” Kacper Kowalski przypomina, że jesteśmy tu, na Ziemi, tylko na chwilę. I że nie jesteśmy zbyt ważni.
Pamiętam czasy, kiedy pytanie „kto dostanie NIKE?” obchodziło nie tylko samych nominowanych. Nie było to wcale tak dawno, raptem 5-6 lat temu. Pamiętam skandal, kiedy ktoś, kto nie dostał nagrody (Zygmunt Kubiak), wyszedł trzaskając drzwiami. Uszczypliwe komentarze w mediach a propos Czesława Miłosza, że wyróżniono go za jedną z najsłabszych książek w dorobku. I ataki na laureatów w mediach niechętnych przyznającej wyróżnienie „Gazecie Wyborczej”, np. na Dorotę Masłowską czy Wojciecha Kuczoka.
Sieć polskich dróg krajowych budowano (i buduje się) mozolnie od stu lat. Tym bardziej dziwne, że polska literatura nie doczekała się powieści drogi. Ale jest szansa na zmianę. Niesie ją „Siódemka” Ziemowita Szczerka.