Zawsze ich myliłem. Bahdaj i ten drugi. Nizurski i ten od „Podróży za jeden uśmiech”. Nie wiem czemu dwaj najpopularniejsi pisarze młodzieżowi czasów PRL-u stanowili dla mnie jedność. A w zasadzie wiem, ale trzeba było śmierci Edmunda Niziurskiego, bym to sobie uświadomił.
Język - to narząd smaku. Ale i narząd umożliwiający mówienie o smaku. Od kiedy w naszym kraju pojawiły się nowe smaki, nowe kuchnie, nowe przyprawy - a za nimi i nowe potrawy - pojawiły się też nowe sposoby mówienia i pisania o jedzeniu.
Do czego za 200 lat dokopią się fotograficzni badacze naszej przeszłości?
Najchętniej poleciłbym Państwu solidną lekturę w rodzaju „Podstaw gramatyki języka [wstawić] w 14 tomach (próba zarysu)”, bo tylko podczas wakacji możemy z pełnym oddechem zagłębić się w lekturę z namysłem – o ile nie są to wakacje off-road-survival-risky-business, wtedy należy przede wszystkim czytać instrukcje obsługi wyciągarek i ulotki leków na schistosomatozę.
Czasami by stworzyć dzieło, wystarczy pusta kartka papieru. Taką właśnie kartkę pośród szkolnych papierzysk w 1930 roku znalazł John Ronald Reuel Tolkien. Dobiegający czterdziestki profesor literatury nie tylko kartkę znalazł, ale i zapisał na niej pamiętne zdanie: „W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit”.