4 grudnia 2012

Chiński kolos na glinianych nogach

W rozważaniach na temat Chin i ich miejsca w geopolityce często wskazuje się na czynnik, który obok zasobów surowcowych jest jedną z głównych przyczyn chińskiej konkurencyjności: zasoby ludzkie. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, jak dalece zmniejszy się waga tego czynnika w przyszłości. O tym właśnie pisze Isabelle Attané w swojej najnowszej książce „Tam, gdzie dzieci są luksusem”.

 

Oczywiście, o demograficznych problemach Państwa Środka wiadomo od dawna. Dawne zwyczaje, których nie udało się wyplenić Mao i jego rewolucjom, z rewolucją kulturalną na czele, sprawiają, że Chińczycy wciąż żyją w przekonaniu, iż prawdziwym błogosławieństwem dla rodziny jest posiadanie syna. Skutkiem tego jest rażąca dysproporcja płci – w Chinach na sto dziewczynek przypada aż stu osiemnastu chłopców, co jest jednym z najwyższych wskaźników na świecie. Za ten stan pośrednio odpowiedzialne są również polityka jednego dziecka i – w znacznie większym stopniu – sytuacja ekonomiczna. Przekształcenia siatki społecznej w Chinach to nowe zjawisko i chwała Attané za tak kompleksową analizę.

 

Osobiste cierpienia kilkudziesięciu milionów Chińczyków, którzy nie będą w stanie znaleźć żon wśród Chinek, to jednak małe piwo w porównaniu z tym, co czeka za dwie-trzy dekady chińską gospodarkę. Znaczne zestarzenie się społeczeństwa (mediana wieku skoczy z 25 do 45 lat), coraz mniej ludzi w wieku pracującym i ogromna nadpodaż emerytów połączona z brakiem świadczeń socjalnych mogą położyć kres Chinom, jakie znaliśmy do tej pory. Być może więc chiński smok sam podetnie sobie skrzydła.

 

To tylko dwa z wielu zagadnień poruszanych przez Attané. Jej niezaprzeczalną zaletą jest prosty i klarowny język, dzięki czemu książkę czyta się bardziej jak beletrystykę niż literaturę naukową, a jednocześnie spora dawka wiedzy, co akurat nie dziwi – autorka jest sinologiem ze sporym dorobkiem. „Tam, gdzie dzieci są luksusem” to jej pierwsza książka przetłumaczona na język polski. To rzecz wartościowa, choć niezbyt optymistyczna.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także