Recenzja
Człowiek, który uścisnął dłoń Frankowi Zappie
Komiks Szawła Płóciennika to rysunkowa biografia tytułowego Pinkiego – starego hipisa i postaci znanej mieszkańcom Warszawy, zwłaszcza tym lubiącym bywać w okolicach Placu Zbawiciela.
Pinki robił w życiu wiele rzeczy, którymi chciałby się pochwalić. Wystawiał obrazy w Sztokholmie, był kloszardem w Paryżu, rozmawiał z Frankiem Zappą, był aktorem, modelem dla studentów rzeźby ASP, wychowywał i nie dawał się wychować. Modlił się, malował, robił wrażenie. Z pewnością jest postacią ciekawą (przynajmniej taką rodem ze słynnej Teleekspresowej Galerii Ludzi Pozytywnie Zakręconych), a z jeszcze większą pewnością postacią pozytywną właśnie. Zwłaszcza na tym aspekcie, zresztą na wyraźne życzenie samego bohatera, skupił się w swojej książce Szaweł Płóciennik.
Pinki czyli Krzysztof Brandt objawił się światu jako jeden z pierwszych polskich hipisów. Co jednak oryginalne – inaczej niż przykładowy Ludwik Dorn – wciąż trzyma się raz obranej ścieżki. To, co chciałby przekazać swoim życiem to, jak twierdzi na kartach komiksu, przede wszystkim szczytne ideały miłości i pokoju (choć również jeszcze kilka innych rzeczy). Czytając „Pinkiego” dowiadujemy się, jak te ideały w ciągu swojego życia realizował w praktyce człowiek, którego ksywa pochodzi oczywiście od nazwy popularnego zespołu. Zdradzę, że to Brandt zdobył dla grupki warszawskich dzieci-kwiatów płytę „The Piper At The Gates Of Dawn” (zbaczając na moment z głównej ścieżki tematycznej: ulubioną płytę Pink Floyd autora recenzji).
Jak dokładnie wyglądał żywot Pinkiego w interpretacji samego zainteresowanego – dowiedzą się z komiksu wszyscy, którzy chcą. A tego pokroju postaci chyba miło jest poznawać, prawda? Więc jeśli nie w realu – można to zrobić za pośrednictwem Szawła Płóciennika i jego komiksu.