Recenzja
Dom w makroskali
Kto jeszcze pamięta o wojnie w Syrii? Toczy się gdzieś na obrzeżach naszej świadomości, ale od kiedy media przestały relacjonować ją na bieżąco, coraz bardziej wypierają ją inne “wiadomości dnia”. Tochman tymczasem kolejny raz wsadza kij w mrowisko, pokazując nam, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni za nasze M3, cieknące krany i upierdliwych sąsiadów.
Obóz dla syryjskich uchodźców Zaatari w Jordanii trudno ogarnąć – nie tylko umysłem, ale także na zdjęciu satelitarnym. To drugi największy obóz na świecie, czwarte pod względem wielkości miasto Jordanii, tymczasowy dom dla tysięcy uchodźców. Ilu? Dokładnie nie wiadomo. Nie wie tego nawet zarządca, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców. Liczby zmieniają się nieustannie, wiadomo jednak, że idą w setki tysięcy. I rosną. Na zdjęciu z satelity, które znalazło się na okładce “Kontenera”, widzimy skalę obozu – jest tak ogromna i nieludzka, że wymyka się zrozumieniu. Jak bowiem pojąć tysiące kontenerów w pustynnym pyle, zgrupowanych w formacje albo rozlewających się w chaotyczną plątaninę. Zdjęcie pokazuje tylko wycinek Zaatari, obóz nie mieści się w kadrze, jego granice nikną gdzieś poza granicami wzroku – bez tej fotografii trudniej byłoby jednak zrozumieć treść samej książki.
Dom. Trudno tak powiedzieć o blaszanym kontenerze, zimnym w czasie mrozów i rozgrzewającym się do temperatury piekarnika, gdy przychodzi lato. Jeszcze trudniej myśleć tak o szaroburym namiocie, brudnym od pyłu i błota, w którym trzeba zmieścić całą rodzinę i dobytek swojego życia, o ile cokolwiek udało się ocalić. Każda z tysięcy rodzin w Zaatari, a także w Cyber City i inny obozach dla uchodźców ma do opowiedzenia swoją historię. Taką samą, jak pozostali, ale jednak własną. Tochman syntezuje ten strumień opowieści w sobie właściwy sposób – maksimum treści przy minimalnym zaznaczeniu własnej obecności, ot, na tyle, żeby wiedzieć, że tam był. Podobnie jak w “Dzisiaj narysujemy śmierć”, oddaje scenę swoim rozmówcom.
“Kontener”, co warto odnotować, jest pierwszą książką w ramach nowego projektu reportera, “Migracje”, który współtworzą absolwenci Polskiej Szkoły Reportażu. Tym razem współpracowniczką Tochmana była Katarzyna Boni, pisująca od sześciu lat reporterka, która specjalizuje się w tematyce azjatyckie. Pozostaje więc czekać na kolejne kolaboracje, przegryzając się w tym czasie przez “Kontener”. Sięgnijcie, jeśli waszym największym problemem był ostatnio brak mleka w lodówce i korki w drodze do pracy.