Recenzja
Klucze do świata sztuki
Prawdopodobnie najpopularniejsza książka od lat wprowadzająca młodych miłośników i adeptów w świat sztuki doczekała się kolejnego polskiego wydania. Rzeczywiście – lepsze i bardziej przystępne wprowadzenie w historię sztuki trudno sobie wyobrazić.
Ernst Gombrich nie ukrywał, że celem jego książki nie jest epatowanie erudycją, ale przejrzysty wykład o historii sztuki skierowany do osób słabo z nią obeznanych. Austriak nie opisuje więc wszystkich ważnych dzieł, które przychodzą mu do głowy (a byłby ich pewnie z milion, bo czuć, że na sztuce zjadł zęby) i nie przedstawia wszystkich istotnych artystów. W książce chodzi mu raczej o pokazanie przemian w podejściu do twórczości artystycznej zarówno ze strony samych artystów, jak i publiczności oraz wyeksponowanie prostych narzędzi, które pozwolą czytelnikowi docenić dzieła powstałe nawet w najbardziej odległej od niego epoce.
Sztuka w rozumieniu Gombricha podlega nieustannym przemianom, nie są to jednak przemiany rozumiane ewolucyjnie – zmierzające od form pierwotnych ku coraz doskonalszym. Historyk rozumie je raczej jako zmiany paradygmatów wynikające z przemian kulturowych. Dzięki takiemu podejściu jego wykład jest u swych podstaw całkiem nowoczesny, pomimo że pierwsze wydanie “O sztuce” datuje się na 1950 rok.
Przejrzystość opowieści ułatwia, a właściwie umożliwia bogactwo ponad czterystu ilustracji. Gombrich opisuje dokładniej tylko te wielkie dzieła sztuki, które czytelnik może zobaczyć na tej samej lub sąsiedniej stronie książki. To zaleta równie oczywista, jak znacząca – nie każdy czytelnik dopiero raczkujący w świecie sztuki ma przecież ochotę czytać opasły tom z laptopem z odpaloną wyszukiwarką na kolanach. Nie mówiąc już o tym, że w czasach, kiedy “O sztuce” wychodziło po raz pierwszy o żadnych wyszukiwarkach internetowych nie było mowy, a czytelnikom pozostawała tylko dobrze zaopatrzona w albumy biblioteka.
Prawdopodobnie największym plusem opasłej księgi jest jednak coś, co zwykle wzbudza podejrzenia – jej edukacyjny i niejako wychowawczy ton. Oczywiście w pierwszym odruchu musi on je wzbudzać u krytycznego czytelnika także tutaj, po bliższych oględzinach okazuje się jednak, że chyba nie można było ustawić tego tonu w lepszych rejestrach. Jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało, Gombrich nie ocenia, nie próbuje wykazać wyższości żadnego z prądów czy żadnej z epok nad innym prądem czy epoką, ale wskazuje podstawowe klucze do ich zrozumienia i uczy czytelnika samodzielnego myślenia w podejściu do dzieła sztuki, nawet jeśli jest to w pewych momentach nieco nachalne. Edukacyjny ton nie przeszkadza natomiast ani trochę, jeśli wziąć pod uwagę, że książka powstawała z myślą o amatorach lub młodzieży. A z drugiej strony jestem pewien, że również niejeden ekspert może się w niektórych momentach od Gombricha czegoś nauczyć.
Do już wymienionych mocnych stron pracy Gombricha dochodzi jeszcze jedna podstawowa zaleta – książkę czyta się lekko, przyjemnie i błyskawicznie. Jako jasny, humanistyczny wykład istniejącej wiedzy o pewnym elemencie rzeczywistości (jakim w tym wypadku jest sztuka), swego rodzaju podręcznik zdradzający, jak na twórczość artystyczną patrzeć i jak ją rozumieć – “O sztuce” Ernsta Gombricha to pozycja znakomita.