Recenzja
Melancholia północy
Komiks fińskiej autorki jest opowieścią o beznadziei prowincji, melancholii, nudzie i przemijaniu. A zatem – zgodnie z przewidywaniem – niewiele się w nim dzieje.
Jest pewien rodzaj opowieści o wsiach czy małych, pozbawionych życia miasteczkach, który ilustruje nudę za pomocą nudy. Anna Sailamaa narysowała opowieść wpisującą się w ten schemat. Opowiada o młodym chłopaku, który mieszka w jednej z miejscowości na północy Finlandii (gdzieś w Laponii) i nieciekawej codzienności tego nieco egzotycznego dla nas rejonu.
Chłopak wbrew geograficznym skojarzeniom wcale nie jest pomocnikiem Świętego Mikołaja. Znajduje się w zawieszeniu gdzieś pomiędzy szkołą, w której już nie za bardzo chce mu się bywać, i niełatwą pracą w piekarnii, tej samej, która od ponad czterdziestu lat zatrudnia także jego ojca. Nic, absolutnie nic w ich życiach nie podlega zmianom.
Pewnego dnia bohater widzi w lesie łabędzia, który zamarzł. Widok powoduje szok, zaś chłopak prawdopodobnie tworzy w głowie paralelę pomiędzy biednym ptakiem a sobą. Niewiele zresztą brakuje, by nazajutrz młody człowiek podzielił los łabędzia, zostaje jednak w porę odnaleziony przez kolegów ojca. Zdaje się, że po fakcie osuwa się jeszcze głębiej w depresję.
To właściwie wszystko, co dzieje się w “Pasterzu”, w którym to nastrój, bardziej niż opowieść, ma wywoływać efekt. Rysunki, którymi Anna Sailamaa wypełniła album, są proste i utrzymane w czerni i bieli, jak gdyby w nie mniejszym stopniu niż fabuła zostały podporządkowane emocjom, które autorka chciała przede wszystkim wywołać u czytelnika. Nie ma co się jednak oszukiwać – nawet jeśli przebłysk tych uczuć zaświta gdzieś w świadomości czytającego, nie uczyni to komiksu fińskiej rysowniczki wielkim osiągnięciem artystycznym.