Recenzja
O gejach i murzynach
„Stuck Rubber Baby” to „kolejny na naszym rynku komiks o gejach”. Tyle tylko, że lepszego nie miałem dotąd przyjemności czytać.
Określenie „powieść graficzna” bywa denerwujące. Zupełnie jak gdyby „komiks” jako taki nie wywalczył sobie już dawno prawa do emancypacji i poważnego traktowania. Otóż zrobił to na początku lat dziewięćdziesiątych albo nawet wcześniej. Nie musi udawać „poważnej” literatury, bo jest nią na swoich własnych zasadach.
Czasem jednak zdarza się komiks, który najlepiej określić właśnie jako „powieść graficzną” i doskonałym tego przykładem jest „Stuck Rubber Baby”. Doskonałym, bo – powiedzmy to od razu – pozycja jest świetna, a szumne opinie po obu stronach okładki nie są ani trochę przesadzone.
Komiks Howarda Cruse’a jest, w najlepszym tych słów znaczeniu, tradycyjną powieścią realistyczną, tyle, że w obrazkach. Fabuła koncentruje się wokół postaci Tolanda Polka, który w niesprzyjającym klimacie bigoteryjnych Stanów Zjednoczonych „czasów Kennedy’ego” zmagał się ze swoim homoseksualizmem. Najpierw się zmagał, później go zaakceptował. Bohaterowie są tutaj na tyle żywi, że nie da się z nimi nie współodczuwać. Drugim, równie ważnym tematem jest walka o prawa obywatelskie ludności murzyńskiej. Oba te problemy są ze sobą nieodłącznie związane.
Autor konstruuje opowieść, ukazującą życie bez łatwych rozwiązań i bez morałów. Mnogość wątków przenika się ze sobą naturalnie, a całość poza tym, że stanowi intymną opowieść, przedstawia Amerykę nie gorzej niż filmy Altmana. „Stuck Rubber Baby” nabiera dzięki temu wymiaru dzieła wręcz epickiego. Opowiedziana przez amerykańskiego autora historia naprawdę angażuje czytelnika w kwestie równości rasowej oraz społecznej. Przy tym Cruse nie moralizuje – on walczy.
Całości dopełniają rysunki – pozornie statyczne i staromodne, pasujące do realiów ukazanych na planszach komiksu. Wraz z rozwojem fabuły poszczególne kadry potrafią jednak zadziwić wyjątkową siłą wyrazu, prezentując rozległą gamę emocji: od rozedrgania, po ciepło oraz czułość. Imponują detalem i są zdumiewająco pracochłonne – rysowanie „Stuck Ruber Baby” zajęło twórcy cztery lata. To widać i nie sposób tego nie docenić.
Jakiś czas temu furorę, także w Polsce, robił „Fun Home” Alison Bechdel. Komiks Howarda Cruse’a jest nie tylko jedną z głównych inspiracji rysowniczki. Jest także od jej dzieła o wiele lepszy.