Recenzja
Przemoc I wojny światowej
Okrągła rocznica wybuchu I wojny światowej zaowocowała rzeczywistym wzrostem zainteresowania wydarzeniami tamtego okresu, a więc również publikacjami. “To była wojna okopów” jest książką w tym temacie o tyle szczególną, że rysunkową.
Poza starannymi, wykonanymi z dbałością o realia historyczne rysunkami niewiele tutaj nowego dla czytelnika, który jest zaznajomiony z klasycznymi pozycjami dotyczącymi wielkiej wojny. To oczywiście nie zarzut. Trochę tu Remarque’a, trochę Celine’a z początków “Podróży do kresu nocy” (autor przyznaje zresztą, i trudno się temu dziwić, że to według niego najlepsza pozycja dotycząca I wojny), trochę Jüngera. Wojna jest rzeczą nie do zaakceptowania, absurdalną i niewyobrażalnie okrutną. Do tego wszystko co najgorsze wyrządzane jest “zwykłym” ludziom, wcielonym do armii w ramach powszechnej mobilizacji.
Nie ma co udawać, że Tardi – o czym warto wspomnieć: naznaczony wojną jedynie w spadku po dziadku – poradził sobie literacko z tematem krwawego konfliktu równie dobrze, co wspomniani wcześniej giganci literatury. Mimo tego czytelnik będzie zdumiony ilością automatycznej przemocy, która stała się dla żołnierzy codziennością. Komiks jest antologią scen brutalnych i nieludzkich, brakuje w nim choćby właściwego “Podróży do kresu nocy” aspektu wojennej nudy. Tutaj bohaterów poznajemy w chwilach, które będą im stawały przed oczami do końca życia. Oczywiście o ile przeżyją.
Przez to być może odbiorca książki ma szansę na pewne zobojętnienie i czytanie jej bez świadomości, że te sceny mogły dziać się naprawdę. Tylko że wojna, oglądana z odpowiedniej perspektywy, jest przecież właśnie taka. Taką chciał ją pokazać Tardi i nie można powiedzieć, żeby mu się to nie udało.