22 lipca 2013

Taśmowa Zagłada

Komiks Nicolasa Presla jest jeszcze jednym – i jeszcze raz przejmującym – pamfletem wymierzonym w totalitaryzm, dokładniej zaś posługującą się prostymi symbolami opowieścią, która odsyła do historycznego koszmaru Zagłady Żydów.

 

Narysowany ekspresyjną, rozemocjonowaną kreską album Presla obywa się bez słów. Tragiczne elementy autentycznych wspomnień ukrywających się miesiącami i latami ludzi, które postrzegane są już od dawna jako literackie klisze, przepełniają komiks francuskiego autora. Co charakterystyczne: przeniesione jednak w wymiar symboliczny. Aby stało się to możliwe, Presl opowiedział swoją historię w taki sposób, że ani semickość, ani liczba porządkowa wojny nie są w niej określone wprost. Książka nabiera dzięki temu cech uniwersalnej przypowieści, traktującej o polowaniu na ludzi, których odmienność jest w jakiś sposób zdefiniowana.

 

„Odmieńcy” w albumie francuskiego rysownika określeni są w prosty sposób: mają po sześć palców u dłoni. Ten fizyczny wyróżnik wystarcza, aby poddawać ich odgórnie zarządzonej dyskryminacji. Pięciopalczaści, nawet gdy ich nie nienawidzą, uczestniczą w zbiorowym mordzie, nie pomagając im się chować przed niebezpieczeństwem, wskazując palcem kryjówki, zachowując obojętność wobec ich cierpienia. Naturalnie – nie wszyscy. Fabuła „Fabryki” zawiązuje się, gdy jeden z jej pracowników postanawia pomóc znalezionemu przez siebie, osieroconemu sześcioplaczastemu chłopcu. Ukrywa go w pobliżu swojego stanowiska pracy, przynosi jedzenie i książki, pomaga mu przetrwać, ryzykując własne życie. Z czasem między chłopcem i mężczyzną zawiązuje się intymna relacja, przywodząca na myśl relację ojca z synem.

 

Najważniejsze co zrobił w swoim komiksie Nicolas Presl, to opowiedzenie tej znanej i, przyznajmy, jednak nie do końca realistycznej historii (mam tu na myśli niezłomność i niezmącony żadnym zwątpieniem heroizm pracownika fabryki) w taki sposób, by nadać jej dużą dramaturgię. „Fabrykę” ogląda się jednym tchem i z odczuwalnym przez cały czas napięciem. Komiks angażuje odbiorcę emocjonalnie na poziomie właściwym lekturom rozrywkowym, ale opowiada przy tym coś, co w jasny i przejrzysty dla każdego sposób, odsyła do konkretnej rzeczywistości. Wciągnięty w noszący wszelkie znamiona fikcjonalności album czytelnik w którymś momencie musi uświadomić sobie, że podobne, choć wcale nie symboliczne wydarzenia naprawdę miały miejsce 70 lat temu i że niewiele potrzeba, aby tego rozmiaru tragedie mogły stawać się rzeczywistością.