6 grudnia 2013

Magia kanadyjskiej prowincji

Współczesna literatura kanadyjska kojarzy nam się z Michaelem Ondaatje, Alice Munro czy Margaret Atwood. Znakomity „Dostatek” Michaela Crummeya i udany „Dotyk” Alexiego Zentnera pozwalają wierzyć, że wielcy mistrzowie doczekają się godnych następców.

 

Stephen Boucher po latach przyjeżdża z Edmonton do prowincjonalnego Sawgamet. Powraca, by ujrzeć po raz ostatni matkę i zastąpić ojczyma na stanowisku pastora kościoła anglikańskiego. Ale przede wszystkim powraca, żeby zmierzyć się z przeszłością i spróbować lepiej zrozumieć swoje dzieciństwo. Racjonalność może jednak zostać łatwo podważona, a próba demitologizacji wcale nie musi się powieść. Sawgamet, osada ufundowana przez Jeannota, dziadka głównego bohatera, stanowi bowiem odrębny kosmos. To, co magiczne, splata się tutaj z tym, co realne, natura i magia są zaś siłami, z którymi rozsądek nie zawsze może się mierzyć. Jeannot to zresztą nie tylko legendarny założyciel, to także źródło niesamowitych opowieści, w których znajdziemy m.in. mityczne stwory, ośmiomiesięczną zimę, gorączkę złota, wielką miłość i okrutną zemstę.

 

Kanadyjsko-amerykański prozaik Alexi Zentner (posiada dwa obywatelstwa) w powieściowym debiucie kreuje świat, który dobrze znamy. Czyni to jednak umiejętnie, przez co oczywiste nawiązania do poetyki realizmu magicznego nie irytują. Największą wadą „Dotyku” jest zbyt wyraźny momentami chaos narracyjny. Urzekać mogą za to świetne opisy przyrody i zmysłowo oddana rzeczywistość twardych ludzi, którzy na co dzień muszą mierzyć się z żywiołami, by przetrwać. Anegdotyczność powieści i jej atmosfera przywoływać mogą na myśl „Tortilla Flat” Johna Steinbecka, choć nie znajdziemy tutaj podobnego poczucia humoru. Jednak to przede wszystkim rzecz poświęcona pierwotnej potrzebie sacrum, która tkwi w człowieku. Rzecz bardzo solidna.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także