27 marca 2014

Truman Show

Wyobraźcie sobie, że Eustachy Rylski mówi, iż proza Janusza Rudnickiego nie jest warta funta kłaków, Wiesław Myśliwski napisał jedną przyzwoitą książkę, Michał Witkowski powinien znaleźć jakiś rozsądny zawód, a Szczepan Twardoch to grafoman. Mniej więcej tak widział literaturę amerykańską Truman Capote.

 

Capote do historii literatury przeszedł dzięki wspaniałym opowiadaniom i powieści faktu „Z zimną krwią”. Rozmowy Lawrence’a Grobela z autorem „Śniadania u Tiffany’ego” to jednak rzecz nie tylko dla miłośników jego talentu. Specjalizujący się w wywiadach z wielkimi amerykańskiej kultury Grobel potrafi wyciągnąć z rozmówcy sporo, choć akurat Capote zdecydowanie unika opowiadania o swoim życiu prywatnym, a szczególnie o rodzinie i partnerach. Może to i lepiej, bo czytelnik otrzymuje to, co z perspektywy kilkudziesięciu lat zdecydowanie ciekawsze – kontrowersyjne, najczęściej radykalne sądy na temat pisarzy, aktorów i celebrytów, przemyślenia na temat sztuki i roli artysty, a także garść fantastycznych anegdot. Mielizn tutaj niewiele, choć pewnie można by usunąć rozdział poświęcony rodzinie (kompletnie nic z niego nie wynika, bo Capote kluczy i odpowiada półgębkiem) i okroić rozmowę o „Wysłuchanych modlitwach”, nieukończonej powieści Capote’a, która miała być jego dziełem życia, a okazała się rzeczą – biorąc pod uwagę skalę talentu Amerykanina – ledwie poprawną.

 

Niewiele jest dziś tak wyrazistych postaci. Pisarze z reguły chwalą kolegów po fachu. Czasem trafi się jakiś Bret Easton Ellis (ten od „American Psycho”), ale raczej nikt nie traktuje go na serio. Może przydałby nam się taki Truman Capote, bo środowisko literackie w Polsce jest zdecydowanie zbyt ugrzecznione. Z drugiej strony zapewne niewiele by to zmieniło. Już w latach siedemdziesiątych Capote zauważył celnie: „Czytałem w The New York Times o tym, jak to trudno jest wylansować książkę czy autora. Artykuł kończył się stwierdzeniem, że wydawcy nie mają szans pokazania swoich pisarzy w telewizji, no może z wyjątkiem tych, którzy mają coś wspólnego ze zdrowiem czy gimnastyką”. Amerykański prozaik miejsce w mediach zawdzięczał głównie obecności na salonach, nie zaś niezaprzeczalnemu mistrzostwu swojego pisarstwa.

 

Rozmowy Capote’a z Grobelem czyta się naprawdę świetnie. Z Capote’em można się nie zgadzać (gardził np. prozą Bellowa), można postrzegać go jako kabotyna (choć to raczej niesprawiedliwe), ale lektura tego wywiadu-rzeki to czysta przyjemność, szczególnie dla miłośników amerykańskiej literatury XX wieku i tamtejszego kina.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także