Niektórzy dziwią się dlaczego Żydzi i Arabowie czytają książki od końca. Niektórzy odpowiadają, że postępują tak z niecierpliwości. Ja mam inny nawyk, który bywa zgubny – czytam kilka książek na raz. I kiedy przychodzi taki moment jak teraz, żeby coś w miarę składnego publicznie powiedzieć na temat tego, co się właśnie czyta, to jestem w kłopocie.
Światła w mroku. Jakieś zagubione w przestrzeni osady, samotnie stojące domy. Zmierzchanie. Różnobarwne poświaty sączące się z okien. Zabójcza tęsknota za nie wiadomo czym. Powolne pławienie się w tym wyobcowaniu. Śnieg, deszcz, rzadko słońce. Patrzenie i myślenie. Fotografowanie.
Bohaterami pierwszego wydania „Zaczytanych wakacji” byli pisarze nominowanie do Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii „Proza” – Andrzej Muszyński, Patrycja Pustkowiak i Krzysztof Jaworski.
O filmie i literaturze mam mówić do was, mili moi. Pisać do was mam raz na dwa tygodnie o tym, co między słowem i kadrem, między zdaniem i ujęciem, pomiędzy akapitem i sceną się rozpościera. O tym, jak kino się pismem pożywia, a co literatura z kina ściąga.
„Kiler”. „Seksmisja”. „Vinci”. Machulski celnie strzela. I nie używa ślepaków. Tym razem atakuje literacko. 46 felietonów. Krótkich, kilkustronicowych. Każdy to inny wycinek życia. Wszystkie – jednakowo zajmujące. Pokazują jak hartowała się stal i dlaczego mały Julek chciał zostać wielkim filmowcem.