16 stycznia 2015

Rumunia (mi) nieznana

Bogumił Luft, autor zbioru “Rumun goni za happy endem” był wieloletnim ambasadorem RP w Rumunii i Mołdawii, dzięki czemu posiadł niezwykle głęboką wiedzę na temat najnowszej historii i społeczeństwa obu tych krajów. I w tym, jak przypuszczam, cały ambaras.

Zarówno Rumunia, jak i Mołdawia, to kraje położone na obrzeżach Europy – zarówno geograficznie, jak i mentalnie. Konia z rzędem temu, kto śledzi bieżące wydarzenia w tym regionie, a idąc na zachód pewnie jest jeszcze dalej. To region który, gdybym miała rzucić pierwszym jako tako ukonstytuowanym skojarzeniem, przypomina mi świat przedstawiony w filmie „Czarny kot, biały kot” Kusturicy – malowniczy chaos, krainę Nigdy-Nigdy, tylko w wersji dla dorosłych: z wódką i kałasznikowem. Tymczasem to kraje, które również na swój sposób przetrwały rozpad Związku Radzieckiego i zmianę globalnego układu sił. Rumunia przeżyła niezwykle brutalny okres dyktatury i równie brutalny jej koniec. Obecnie to kraje walczące o to, by odnieść sukces i stać się częścią Europy – jakkolwiek pompatycznie by to nie brzmiało.
Otrzymujemy więc obraz społeczeństwa rozdartego między sowiecką historią i zachodnimi aspiracjami. Miks dosyć powszechny na bałkańskim pograniczu. Jednak jego zrozumienie wymaga już nawet od mieszkańców Środkowej Europy dużo uwagi i chęci zrozumienia. I tu pojawia się mój problem: nie wiem o Rumunii i Mołdawii nic, pominąwszy encyklopedyczne hasła: Ceaușescu, wina mołdawskie, Naddniestrze. Między moją ignorancja a tą książką wyrwa jest zbyt duża, żeby Luft zdołał ją zasypać. Brnęłam więc jak oszalały rozbitek przez kopne śniegi faktów, których nie umiałam przypisać do żadnej posiadanej już wiedzy, wrzucona na głowę w tygiel, w którym mogłam się tylko utopić. Być może kilkadziesiąt lat spędzonych w tych krajach nieco stępiły zmysł krytyczny autora, kiedy zastanawiał się, jak dalece trzeba będzie uprościć przekaz.
Ale może to tylko ja i moja percepcja – bo doprawdy, nie każdą książkę trzeba skończyć i nie jest wstydem przyznać się do niewiedzy. To połączenie analizy politycznej, społecznej i kulturalnej, które wiele może zaoferować temu, kto wie jak z niego czerpać.

Czytelnicy, tej recenzji oglądali także