19 marca 2013

Zrozumieć slumsy

W ostatnich latach pojawiło się kilka świetnych pozycji, poświęconych Indiom, spośród których na uwagę zasługują przede wszystkim „Bombai. Maximum City” Suketu Mehty i „Dziewięć żywotów” Williama Dalrymple’a. Trafiła do nas także świetna proza Kiran Desai i Aravinda Adigi. „Zawsze piękne” Katherine Boo z książkami wspomnianych autorów łączy bezlitosny realizm.

 

Amerykańska dziennikarka nie pojechała do Annawadi, bombajskich slumsów, by robić efektowne i wstrząsające zdjęcia, ani po to, by pokazać, jak biedni są najbiedniejsi. Nie potrzebowała tanich chwytów, by stworzyć poruszający reportaż. Pragnęła zrozumieć dążenia ludzi, którzy nie mają nic, a próbują osiągnąć cokolwiek. Poznać tych, których od granicy bogactwa oddziela reklama „zawsze pięknych” kafelków i którzy najpewniej nigdy tej granicy nie przekroczą. Praca nad „Zawsze pięknymi” zabrała jej 4,5 roku. Dzięki temu powstała pozycja dobrze udokumentowana i wiarygodna, a przy tym wnikliwie ukazująca poszczególnych bohaterów.

 

„Trudno to sobie wyobrazić, ale to wciąż jest życie” – mówi Abdul, nastolatek, który handluje śmieciami i utrzymuję dużą rodzinę. Mówi to nie o sobie, choć po wszystkich klęskach, które go spotkały, jest w stanie zarobić najwyżej na jedzenie, ale o tych, którzy mają jeszcze gorzej. Trudno jednak mówić o jakiejś wspólnocie: nędzarze walczą o byt z innymi nędzarzami. Jeśli zelżały nieco podziały kastowe, to zastąpiły je różnice materialne, religijne i podział na rodowitych mieszkańców oraz imigrantów. Liberalne reformy ekonomiczne nie zlikwidowały problemów, a korupcja jest wręcz przerażająca.

 

„Zawsze piękne” nagrodzono jak najbardziej zasłużoną National Book Award. To reportaż świetnie napisany. Trudno się oderwać od losów jego bohaterów. Wciąga i porusza jak najlepsza powieść. Znakomita rzecz.